“Ukryte perełki” wśród podstawowych whisky według Malt Activist
24 lipca 2025. Kategoria: Artykuły. Brak komentarzy.
Początkowe mętne przemyślenia Malt Activist (i moje)
W tym odcinku, do którego zagadniania się odniosę w obecnym wpisie, Malt Activist postanowił podążyć za swoim nowym, szalonym rytuałem: „Och, to jest [tutaj wstaw nazwę whisky], jakie to miłe!”. Tak, wiem, to brzmi jak mantra mnicha na kacu, ale on naprawdę stara się wygrzebać coś, co Wam się spodoba. Oczywiście, to wszystko to kwestia smaku – i jego opinii, która bywa… opiniotwórcza. Dostał sporo dobrego, ale też trochę mniej entuzjastycznego feedbacku na temat swoich poprzednich filmów. Niektórzy uznali jego porady za przydatne, inni za snobizm. Malt Activist uważa, że obie strony mają trochę racji. Czy to nie piękne?
Zasadniczo, celem jego kanału i mojego bloga jest dzielenie się radami, które rodziły się przez 25-30 lat moczenia podniebienia w whisky i Malt Activist uważa, że możecie na tym skorzystać. To jedyny powód!
Normalnie (a to jest do tych, którzy dopiero wkraczają na tę „magiczną, duchową drogę whisky”), ludzie trafiają na te wielkie, nudne marki. Mówię o potęgach, które mają za sobą więcej kasy niż król Midas i armię marketingowców, którzy sprzedaliby własną matkę za dobry wynik w Excelu. Znajdziecie je wszędzie: na lotniskach (gdzie ceny są tak absurdalne, że trzeba pić, by je znieść), w sklepikach spożywczych, w pipidówach, na końcu świata – bo to giganci! I myślicie, że Wasz wybór kończy się na tych samych, oklepanych butelkach.

Ale NIE LĘKAJCIE SIĘ! Malt Activist nadchodzi niczym krzyżowiec z beczką whisky! Chce Wam powiedzieć, że istnieją takie whisky, które są jak te ciche, skromne perły, które nie krzyczą „kup mnie!”, ale błyszczą swoim własnym, subtelnym blaskiem. Są to definitywnie perły, uwierzcie mi. I mogą być cholernie dobrymi alternatywami dla tych celebryckich, wielkich marek.
A teraz, proszę, posłuchajcie mnie uważnie: Malt Activist NIE mówi, że te znane whisky są do bani! O nie! On tylko sugeruje, że można znaleźć nieco inne (zazwyczaj lepsze, czasem tańsze) doświadczenie degustacyjne. Uważa, że zamiast kupować tego samego Balantinesa pięć razy, warto ruszyć tyłek i poszukać czegoś z podobnym profilem smakowym, ale z większym pazurem, z iskierką świeżości, z nutką subtelności, z czymś, co sprawi, że powiecie: „Aha! To jest to!” Zatem, mając tę (mam nadzieję, że neutralną) uwagę, ruszajmy w podróż!
Pytanie do Was, Drodzy Czytelnicy: Czy zdarza Wam się czuć, że marketing wielkich marek zamyka Was w pułapce powtarzalności? Czy szukacie tych „agentów w ukryciu”, czy raczej wolicie sprawdzone klasyki? Dajcie znać w komentarzach!
Whisky #1: Pojedynek Tytanów (i ich cichych kuzynów)
Pierwszy na ring wchodzi potężny Glenlivet 12! Taka whisky na wejście, niby grzeczna, niby poprawna. Jeśli jesteś początkującym smakoszem, to jest jak idealny pierwszy pocałunek – miły, nieskomplikowany, da się przełknąć. Ale co, jeśli wypiłeś już całą butelkę i czujesz, że chcesz czegoś więcej? Co zrobisz? Kupisz Glenlivet 12 znowu, czy spojrzysz na coś… innego? Malt Activist mówi o AnCnoc 12.
Czy to AnCnoc to w ogóle coś, czy brzmi jak nazwa leku na katar?
No dobrze, zobaczmy te dwa cudeńka obok siebie. Glenlivet 12 (po lewej) ma 40% alkoholu. AnCnoc 12 też 40%. Obie leżakują w beczkach po bourbonie i sherry. Jedyna różnica? Cena! Glenlivet to jakieś 43 funty, a AnCnoc – 38. Czyli oszczędzasz jakieś 10-12%, co w dzisiejszych czasach to już coś! Poza tym, pod względem dojrzewania i mocy, są jak dwie krople wody (tylko jedna tańsza).
Dlaczego Malt Activist wybiera AnCnoc 12 zamiast Glenliveta?
Bo AnCnoc 12 jest jaśniejsza, bardziej ekspresyjna, jak spontaniczny tancerz flamenco. Ma te cytrusowe i słodowe nuty, które wyskakują z kieliszka z większym „oomph” i „panache” (tak, on używa takich słów!). Czuje w niej większą głębię, większą złożoność, niż w nudnym Glenlivet 12. Wydaje mu się bardziej rzemieślnicza i mniej „korpo”. Wiem, że to nie jest coś, co można dotknąć, ale on tak to czuje! I szczerze, to jedna z tych perełek, która umyka uwadze. Ma fajną osobowość, jak ekstrawagancki wujek, i jest tańsza! Biorąc to pod uwagę, AnCnoc 12 po prostu wygrywa. Obie są dobre, ale AnCnoc 12 ma ten „niuans”, „oomph smaku”, jest tańsza i, co najważniejsze, czuje się jak rękodzieło, a nie produkt z linii montażowej.
Czy Wam też zdarza się czuć tę „rękodzielniczość” w whisky? Czy to tylko wyobraźnia, czy naprawdę potraficie wyczuć, kiedy whisky została zrobiona z pasją, a nie tylko z myślą o tabelkach w Excelu? Dajcie znać, czy AnCnoc 12 brzmi dla Was jak objawienie!
Whisky #2: Dramat Solera kontra Siła Młodości
W kolejnym narożniku ringa, równie potężna marka jak poprzednia: Glenfiddich 15 Solera. Pozwólcie, że powiem Wam coś: Malt Activist zakochał się w whisky właśnie przez Glenfiddich 15! To jedna z tych whisky, które są jak stare, dobre małżeństwo – zawsze dostępne, zawsze na poziomie. Absolutnie wspaniała whisky.
Jednak! Czasem, gdy nie ma nastroju na Glenfiddicha 15, sięga po inną whisky o podobnym profilu, która, jego zdaniem, dostarcza więcej osobowości, niuansów i smaku. Mowa o Benromach 10-letnim!
Porównajmy ich statystyki: Glenfiddich 15 ma 40% ABV, Benromach 10 ma 43%. Obie leżakują w beczkach po bourbonie i sherry. Ale uwaga! Glenfiddich 15 to około 60 funtów, a Benromach 10? Zaledwie 37!
Pytanie za sto punktów (i kilka funtów): Czy porównywanie 15-letniego staruszka z 10-letnim młodzieńcem to herezja?
Malt Activist wie, co myślicie. „Ty idioto! 15-latek kontra 10-latek?! Chcesz wojny?!” Rozumie to. Ale on nie porównuje wieku czy oszczędności! Chodzi mu o doświadczenie picia! Tak, w niektórych krajach za takie porównanie groziłyby kajdanki, ale nie na tym kanale! Tutaj akceptujemy takie „głupie porównania”!
Dlaczego Malt Activist woli Benromach 10?
Głównie dlatego, że ma wyższe ABV i, jego zdaniem, lepsze odczucie w ustach. Podoba mu się ten ziemisty styl Highland i ta odrobina dymu, która dodaje warstwę złożoności niczym cebula w najlepszej zupie. Znowu, dla niego, to rzemiosło. Bardziej tradycyjny, mała skala produkcji. Jest odważniejszy, bardziej złożony i, co najważniejsze, kosztuje o połowę mniej!
Więc choć to nie jest porównanie „jabłek do jabłek” (czy „jęczmienia do jęczmienia”), Malt Activist mówi o stylach whisky. Obie z beczek po bourbonie, ale z mocnym wpływem sherry. Benromach 10 to dla niego lepsze doświadczenie. On też uważa, że Benromach jako destylarnia robi wiele, by się wyróżnić. Jest też wersja Benromach Cask Strength (9-10 lat, 58-59% ABV) – to też opcja!
Dla Malt Activist, Benromach 10 wypada lepiej niż Glenfiddich 15-letni. Czy to nie fascynujące, że 10-latek bije na głowę 15-latka? Hmm, interesujące! Benromach to zdecydowanie destylarnia, której warto się przyjrzeć.
Co o tym myślicie? Czy wiek zawsze oznacza lepszą whisky? A może to „doświadczenie picia” jest kluczem, tak jak w przypadku Benromach 10? Czy odważylibyście się na takie porównanie w swoim towarzystwie?
Whisky #3: Król Glitzu kontra Biedny, Ale Uczciwy Krewniak
Trzecie wielkie nazwisko na liście to prawdopodobnie największa nazwa w szkockim przemyśle whisky: Macallan 12 Sherry Oak. Ci, co oglądają Malt Activist od dłuższego czasu, wiedzą, że nie jest on wielkim fanem „maszyny marketingowej” Macallana. Uważa, że marka ta ukrywa się za blaskiem i próbuję zamaskować produkt, który jego zdaniem jest… cóż, gorszej jakości.
Mimo to, jednym z powodów, dla których zakochał się w whisky, był Macallan, zwłaszcza stare, fenomenalne Macallany 12. Ale co się stało? Dziś już nie czerpie takiej przyjemności z Macallana 12 Sherry.
Jednak zamiast niego, w każdej chwili dnia, gdyby miał te dwie opcje, zawsze wybrałby GlenAllachie 12-letniego!
Porównajmy te dwie legendy. Macallan 12 (po lewej) ma 40% ABV, GlenAllachie 12 – 46%. Macallan to 100% dębu europejskiego sezonowanego sherry. GlenAllachie 12 to mieszanka beczek po PX (Pedro Ximénez) i Oloroso. I tu jest największa różnica: Macallan 12 to oszałamiające 78 funtów, podczas gdy GlenAllachie 12 – bardzo szanowne 48 funtów. Czyli prawie 40% taniej!
Co Wy na to? Czy cena i marketing naprawdę potrafią zamydlić nam oczy, tak jak sugeruje Malt Activist? Czy kupujecie dla smaku, czy dla „statusu”?
Dlaczego Malt Activist woli GlenAllachie 12?
Zdecydowanie wyższe ABV i na pewno jest niefiltrowany na zimno (a Macallan? Pewnie jest!). Dlatego to porównanie odczucia w ustach jest dla niego kluczowe. Uważa, że GlenAllachie 12 ma bogatszy charakter sherry z lepszą równowagą. Podoba mu się, że są bardziej transparentni w kwestii swoich beczek i smaku – to wiele dla niego znaczy.
A to tylko wrażenie: uważa, że jest bardziej ekscytujący, bardziej dynamiczny i to za znacznie mniejsze pieniądze! Jest też wielkim fanem Billy’ego Walkera, legendy w świecie whisky. Malt Activist jest po prostu zakochany w GlenAllachie.
Jeśli nigdy nie próbowaliście GlenAllachie, a na półkach widzicie tylko Macallan 12, Malt Activist gorąco poleca poszukać GlenAllachie 12. Będziecie mile zaskoczeni!
Czy cenicie sobie “transparentność” destylarni, czy raczej polegacie na swojej intuicji i smaku? Czy Macallan to dla Was wciąż król, czy może GlenAllachie zyskuje w Waszych oczach?
Whisky #4: Szlachetny Dym kontra Morska Bryza
Czwarta whisky na liście to Highland Park 12 z portfolio Edrington. Znowu, potężna marka. I znowu, nie zrozumcie mnie źle, Highland Park to była kiedyś piękność. Malt Activist zakochał się w whisky właśnie dzięki tym wszystkim whisky. Pamięta, jak Highland Park 18 zmienił jego podejście do whisky – była cudownie zbalansowana, z tą nutką dymu, po prostu oszałamiająca.
Ale! Uważa, że Highland Park 12 ostatnio trochę się nudzi – jest dla niego nudna i jednowymiarowa, jak poniedziałkowy poranek bez kawy. Zamiast niej, wolałby Old Pulteney 12, którego jest wielkim fanem!
Porównajmy ich statystyki: Highland Park 12 i Old Pulteney 12 mają po 40% ABV. Highland Park 12 to beczki po sherry i bourbonie, Old Pulteney 12 głównie po bourbonie. Ceny podobne: Highland Park około 41 funtów, Old Pulteney – 38 funtów. Czyli oszczędzasz 7-8%!
Dlaczego Malt Activist woli Old Pulteney 12?
Uważa, że Old Pulteney 12 ma jaśniejszy, przybrzeżny charakter, z nutami cytrusów i słonej bryzy. Jest świeższa, bardziej żywa na podniebieniu. Mniej dominuje w niej dąb i ma tę rześką słodowość. Uważa, że to często niedoceniana whisky, która oferuje lepszą wartość i równowagę niż Highland Park 12.
Malt Activist wychwalał Old Pulteney 12 w innych filmach jako „perełkę poniżej 50 funtów”. Ciągle pojawia się na jego listach, bo jest dobra, przystępna i znowu – „przelatuje pod radarem”.
Jeśli nie słyszeliście o Old Pulteney 12, a sięgacie po Highland Park 12, Malt Activist naprawdę poleca rozejrzeć się i spróbować Old Pulteney 12. Będziecie mile zaskoczeni.
A Wy? Czy macie swoje własne „perełki z cienia”, które mogłyby zawstydzić wielkie marki? Czy Old Pulteney 12 brzmi dla Was kusząco?
Whisky #5: Dymny Gigant kontra Ziemista Opowieść
Ostatnia, ale nie mniej ważna, i prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjna pozycja na liście Malt Activist to Talisker 10-letni. Talisker 10-letni to piękna whisky z Isle of Skye, z destylarni Talisker. Duża whisky, świetna whisky. Diageo wykonało z nią świetną robotę.
Ale! Ostatnio te smaki po prostu przestają mu wystarczać. I ku jego wielkiemu zaskoczeniu, zaczął skłaniać się ku Ballechin 10-letniej!
Porównajmy je: Talisker 10 ma 45,8% ABV, Balconie 10 – 46%. Pod względem dojrzewania, obie to beczki ponownego napełnienia po bourbonie i sherry. Ale uwaga na ceny! Talisker 10 jest tańszy – 48 funtów, podczas gdy Ballechin 10 – 52 funty. Czyli, jak już Malt Activist wspomniał, nie chodzi tylko o oszczędności, ale o inne doświadczenie picia.
Dlaczego Malt Activist woli Ballechin 10?
Uważa, że ma cięższy, bardziej ziemisty torf, z większą „treścią”. Podoba mu się ten „Highland funk”, czyli połączenie sherry, które daje jej unikalną złożoność. Z pewnością jest niefiltrowana na zimno. A Malt Activist uwielbia jej rzemieślniczą prezentację. Czuje się bardziej artystyczna, bardziej awanturnicza.
Nie wie, jak to dokładnie opisać, ale te cechy są częścią jego decyzji zakupowych – szukanie czegoś artystycznego, rzemieślniczego. A czego nie wiecie, to to, że Ballechin pochodzi z destylarni Edradour! Zgadza się! Malt Activist jest wielkim fanem Edradour – to prawdopodobnie jedna z najmniejszych destylarni w Highlands. Robią Edradour (wersja nietorfowa) i absolutnie oszałamiające whisky, a potem mocno torfową wersję, czyli Balconie!
Pamięta, jak próbował jej kilka miesięcy temu i pomyślał: „Wow, to jest fenomenalne!” I widać, że to nie jest super nadmorski torf. To bardzo lądowy, kontynentalny torf. Ma inną ziemistość, której nie znajdziecie w whisky nadmorskich. Zwłaszcza w torfowych whisky lądowych. To słodka ziemistość, bardzo wrzosowa, którą Malt Activist naprawdę lubi.
Więc tak, pewnie nigdy nie słyszeliście o Ballechin. Malt Activist słyszał, ale nie miał okazji spróbować, aż do kilku miesięcy temu, i natychmiast stał się fanem.
A Wy? Czy jesteście gotowi na to, by porzucić Taliskera dla Ballechin, czy ta kontrowersyjna propozycja jest dla Was zbyt odważna? Dajcie znać, czy Malt Activist Was przekonał!
Moje (i jego) Ostatnie Mądrości
No dobra, macie to! Pięć bardzo dobrych podstawowych whisky i ich pięć „ukrytych perełek” – alternatyw. Nie wiem, jak inaczej to ująć. Poza Macallanem 12 Sherry Oak (którego nie cierpi, tak szczerze mówiąc), Malt Activist jest autentycznym fanem pozostałych whisky, o których mówił.
Ale powód, dla którego chce, abyście spróbowali tych innych „ukrytych perełek”, to poszerzenie Waszych podniebieni i horyzontów! Idźcie, znajdźcie i wypijcie coś, czego nigdy wcześniej nie piliście. Idźcie i poproście sprzedawcę, żeby naprawdę się napocił i powiedział: „Znajdź mi lepszą alternatywę dla Glenlivet 12, Glenfiddich 15 czy Talisker 10! Daj mi coś o podobnym profilu, ale z większym ABV, z większą nutą niuansów, z większym charakterem!” A potem patrzcie, jak się męczą! Rozumiecie, o co mi chodzi?
Komercjalizacja to nazwa gry. Dlatego ci ludzie prowadzą biznes i dlatego mniejsze destylarnie bankrutują, bo po prostu nie wiemy, że istnieją! A my, ludzie, którzy cenią sobie coś więcej niż tylko gładki marketing, musimy identyfikować i znajdować te whisky, te destylarnie, które ciężko pracują, wkładają godziny, pot, pasję i wypuszczają te whisky, abyście mogli je spróbować.
Malt Activist mówi Wam, że nic by go bardziej nie ucieszyło, niż gdybyście poszli i zdobyli te pięć wielkich marek i te pięć „przelatujących pod radarem” perełek, usiedli obok siebie i zrobili własne porównanie. Aby sprawdzić, czy miał sens, czy był po prostu… „starym, zrzędliwym draniem, który gada bzdury”. Nie wiem.
W każdym razie, mam nadzieję, że spodobał Wam się ten wpis i że skłoni Was do dokonywania interesujących wyborów zakupowych whisky. Po to tu jesteśmy!
No i jak, drodzy czytelnicy? Czy po tej lekturze czujecie się gotowi na whiskyową rewolucję? Czy macie ochotę wyruszyć na poszukiwanie tych ukrytych skarbów, czy wolicie trzymać się sprawdzonych szlaków? Dajcie znać w komentarzach – dyskusja czeka!
Zapowiedź (prawie jak w filmie akcji!)
Dobra, dobra, zanim się wyloguję, chcę Wam tylko powiedzieć, że za kilka dni pojawi się naprawdę, naprawdę odlotowy film! Szykujcie się na recenzję… tak, zgadliście! Rosyjskiego single malta! Z destylarni Clemlia. I to nie jednego! Malt Activist ma ich cztery! Woo! Cztery butelki! Będziecie to kochać. Następny jego film będzie o tych czterech rosyjskich whisky single malt, które jego przyjaciel przywiózł ze St. Petersburga i jakoś przemycił (nie pytajcie jak, to rosyjska tajemnica). On już je próbował. Są bardzo, bardzo interesujące. Uważa, że warto je zrecenzować. Mam nadzieję, że nastroicie się na następny raz i zobaczymy, o co ten cały rosyjski „szum”!
Last 5 posts by mik_us
- Losowanie Macallana 25 za 1900 funtów od The Whisky Shop za nami! - August 14th, 2025
- Ardbeg House – luksusowy azyl dla fanów torfu i absurdu - August 6th, 2025
- Glen Moray Classic według Ralfy’ego – prosto i przyjemnie - July 22nd, 2025
- Wirtualna degustacja Laphroaig: Friends’ Favourites – dołącz do transmisji! - July 12th, 2025
- Trwa Bruichladdich shutdown – przerwa techniczna do sierpnia. - July 11th, 2025
. . . . LochFyneWhiskies
AbbeyWhisky
ArdbegProject
BestOfWhisky
GuidScotchDrink
MasterOfMalt
ScotchOdysseyBlog
TheWhiskyReview
WhiskyReviews